Czy zmiany w przepisach sprawią, że sprawcy mobbingu przestaną być bezkarni? To pytanie stawia Krzysztof Łoniewski w rozmowie z adw. dr. Grzegorzem Ilnickim w najnowszym odcinku „Dobrego Podcastu”. Ekspert wyjaśnia, na czym polegają planowane zmiany w Kodeksie pracy i jak mogą one wpłynąć na realną poprawę sytuacji osób doświadczających przemocy w miejscu pracy. Zmiana w Kodeksie pracy nie polega na wprowadzeniu rewolucji, ale na lepszym opisaniu tego, co już wiemy o mobbingu. Jak podkreśla mecenas Ilnicki:

„Ta zmiana to przeredagowanie definicji mobbingu, niekoniecznie zmieniając jej znaczeniowy sens. […] Celem jest, aby język ustawy stał się bardziej zrozumiały dla pracodawców, związków zawodowych i pracowników.”

Nowa definicja skupia się na uporczywym nękaniu, które nie musi prowadzić do konkretnego skutku, by zostało uznane za mobbing:

„Sam proces nękania, polegający na tym, że ktoś jest izolowany przez wiele miesięcy, jest mobbingiem.”

Nowe przepisy precyzują obowiązek „przeciwdziałania mobbingowi”. Dziś wielu pracodawców utożsamia go z powołaniem komisji dopiero po złożeniu skargi. Ustawa wprowadza trzystopniowy model działań: prewencja pierwotna, reagowanie, rehabilitacja.

Z perspektywy sądów pracy nowa ustawa ma kluczowe znaczenie. Sprawy mobbingowe są rzadkie, a przez to sędziowie często nie mają doświadczenia w tej materii. Doprecyzowanie definicji i odniesienie do dorobku orzeczniczego - w tym wyeliminowanie szkodliwych uproszczeń, jak np. wymóg trwania mobbingu przez sześć miesięcy - pozwolą lepiej chronić prawa pracowników.

W podsumowaniu rozmowy pada istotne porównanie:

„Widzę typologiczną zbieżność przemocy domowej i przemocy w pracy - bo te relacje są trwałe, często niemożliwe do przerwania z dnia na dzień.”

Osoby doświadczające mobbingu, podobnie jak osoby doświadczające przemocy domowej, często trwają w relacji z oprawcą z powodu zależności - finansowej, strukturalnej czy emocjonalnej. W tym kontekście wsparcie prawne i psychologiczne powinno iść w parze.

Porównanie mobbingu do przemocy domowej nie jest na wyrost. Obie sytuacje opierają się na trwałej relacji i zależności, z której trudno się uwolnić. Dlatego również zmiana pracy - choć czasem konieczna - jest dla wielu osób decyzją dramatyczną.